Białe róże dla Matyldy - Magdalena Zimniak. Mistrzyni pozorów.
Słyszeliście kiedyś o zespole Münchausena ? Jest to zaburzenie psychiczne, bardzo rzadkie, jednak zabójczo niebezpieczne. Chorzy cierpiący na tę chorobę zgłaszają fikcyjne objawy albo z premedytacją wywołują choroby po to, by móc się leczyć, a tym samym zwrócić na siebie uwagę. Pozornie może się wydawać, że choroba ta jest nieszkodliwą anomalią podobną do hipochondrii.
Nic bardziej mylnego, chorzy na zespół Münchausena sami wywołują u siebie rozmaite dolegliwości: bóle, gorączkę, wymioty, krwawienia, zakażenia. Aplikują sobie substancje toksyczne, biorą leki, nie pozwalają ranom na gojenie. Posiadają wiedzę, studiują medyczną literaturę, by szkodzić sobie w skuteczny sposób, niekiedy doprowadzając się do śmierci*. Choroba ma też inne oblicze, o którym napisała Magdalena Zimniak. Przeczytajcie, długo nie zapomnicie tej lektury.
Co w fabule piszczy?
Beata traci oboje rodziców. Ich nagła śmierć jest dla niej wielką tragedią, z którą dziewczyna nie potrafi się uporać. Na domiar złego krótko po pogrzebie rozpoczyna się śledztwo, ponieważ zachodzi podejrzenie, że śmierć rodziców Beaty nie była przypadkowa. Beata rozpoczyna prywatne dochodzenie, chce za wszelką cenę poznać prawdę. Dodatkowo wpadają jej w ręce tajemnicze dzienniki ciotki, od treści których włos jeży się na głowie. W głowie dziewczyny rodzą się pytania o przeszłość rodziny, a odkrywane tajemnice wpychają ją niemal w ramiona szaleństwa. Kto zabił? Kto kocha, a kto od początku kłamie?
Autorkę koncertowo sobie ze mną pograła... Jestem pod wielkim wrażeniem wiarygodnej, choć przerażającej historii, utkanej na kanwie niebanalnego tematu i pozbawionej tanich chwytów. Książkę ubrano w eteryczną, subtelną okładkę, a do środka włożono bombę... Nie wiem co myśleć. Nie wiem jak to ocenić. Chwilowo nic nie wiem.
Magdalena Zimniak napisała książkę, która rozbija emocjonalnie i rodzi jedno uczucie – wielkie zaprzeczenie. Opisane wydarzenia budzą natychmiastowy sprzeciw, niedowierzanie, nawet grozę. Niestety historia stworzona przez autorkę jest na tyle wiarygodna, że z całą pewnością można stwierdzić prawdopodobieństwo jej zaistnienia w prawdziwym świecie. Muszę przyznać, że Zimniak przyłożyła się do zadania i merytorycznie powieść jest bez zarzutu. Widać wielkie zaangażowanie pisarki, ponieważ każdy szczegół został dopracowany i potencjalny czytelnik nie znajdzie ani odrobiny fałszu w opisywanej historii. Natomiast inne walory czytelnicze pozostawiam waszej ocenie.
Pisarka wybrała nie najłatwiejszy sposób prowadzenia fabuły. Wydarzenia opisywane z perspektywy Beaty przeplatają się z cytatami z dziennika ciotki Matyldy, retrospekcje zostały wplecione w zwykły tekst, a niekiedy poszczególne fragmenty nie są wyraźnie oddzielone. Takie rozwiązanie wytrąca czytelnika z równowagi i sprawia, że można pogubić się w fabule. Trzeba skupienia, by w pełni zrozumieć treść i przekaz autorki, jednak podejrzewam, że to celowy zabieg. Można się wprowadzić w psychodeliczny stan, gdzie wszystko się miesza mamiąc umysł...
Splątanie w połączeniu z mocną, okrutną i brutalną historią sprawiło, że czasem brakowało mi tchu z rozpaczy. Opis działań Matyldy dotkliwie ranił moje matczyne serce i nie mogłam pogodzić się z rozwojem wydarzeń. Całość historii powoduje natomiast pewien dysonans moralny, gdzie do końca nie wiadomo, kto zasługuje na wybaczenie... Mam mętlik w głowie, nie wiem jak ocenić tę książkę. Z jednej strony była merytorycznie genialna, wiarygodna, spójna i szokująca. A z drugiej spowodowała, że zwątpiłam w człowieczeństwo i zachwiała moim uporządkowanym światem. Myślicie, że to jest wyznacznikiem jej fajności?
Splątanie w połączeniu z mocną, okrutną i brutalną historią sprawiło, że czasem brakowało mi tchu z rozpaczy. Opis działań Matyldy dotkliwie ranił moje matczyne serce i nie mogłam pogodzić się z rozwojem wydarzeń. Całość historii powoduje natomiast pewien dysonans moralny, gdzie do końca nie wiadomo, kto zasługuje na wybaczenie... Mam mętlik w głowie, nie wiem jak ocenić tę książkę. Z jednej strony była merytorycznie genialna, wiarygodna, spójna i szokująca. A z drugiej spowodowała, że zwątpiłam w człowieczeństwo i zachwiała moim uporządkowanym światem. Myślicie, że to jest wyznacznikiem jej fajności?
Podsumowując: jeśli szukacie lektury obyczajowej, która Wami wstrząśnie i niejednokrotnie zaskoczy, a do tego pozostawi po sobie niezmierzone pokłady niepokoju – bez obaw sięgajcie po Białe róże dla Matyldy. Jeśli szukacie opowieści o nietypowych chorobach, rodzinnych tajemnicach i potrzebujecie emocjonalnego uderzenia w najczulsze punkty, serdecznie polecam. Jeśli jesteście bardzo wrażliwi na dziecięcą krzywdę, dwa razy się zastanówcie, gdyż po rozpoczęciu lektury nie będzie odwrotu, już jej nie odłożycie przed poznaniem zakończenia.
Szczegóły
Tytuł: Białe róże dla Matyldy
Autor: Magdalena Zimniak
Wydawnictwo: Prozami 2014
Gatunek: obyczajowa z elementami thrillera
*http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/uklad-nerwowy/zespol-munchausena-uzaleznienie-od-leczenia_39001.html