Nigdy nie gasną –Alexandra Bracken Tom II
![]() |
źródło |
Mam dziś wielką przyjemność przedstawić Wam przedpremierową recenzję drugiego tomu Mrocznych umysłów Emocje jeszcze we mnie nie wygasły, a kilka zabłąkanych łez nadal czuję na policzkach. Było mocno, brutalnie i wciągająco...
Fabuła
Uwaga! Będzie kilka spojlerów tomu I.
Ruby nigdy nie prosiła losu o swoje umiejętności. Jednak dzięki nim stała się Liderką - osobą, która w Lidze Dzieci odpowiada za przywrócenie porządku w świecie opanowanym przez OMNI. Mimo, że z całego serca nienawidzi swych umiejętności i nie potrafi używać ich bez wyrzutów sumienia - robi to. Dla dobra innych. A wewnętrzna świadomość bycia POTWOREM osłabia ją i niszczy.
Kiedy Liga powierza jej tajną misję, mającą na celu zdobycie ważnych informacji, nie waha się ani chwili. Wie, że gdzieś w świecie ukrywa się Liam i gdy jego bezpieczeństwo staje pod znakiem zapytania, wyrusza w drogę.
Jak wiecie Liam nie pamięta Ruby. Dziewczyna wykasowała mu wspomnienia, by go chronić. Myślała, że w ten sposób zapewni mu bezpieczeństwo, jednak macki politycznych rozgrywek nie wypuszczą żadnego dziecka z OMNI. Rozpoczyna się wyścig z czasem.
Czy Liam zostanie odnaleziony i ocalony? Czy Ruby będzie mogła żyć ze świadomością, że zdecydowała o jego życiu? Jak potoczą się losy kraju, w którym życie dzieci jest jedynie kartą przetargową w rozgrywkach rządowych? Skąd wzięła się epidemia OMNI i czy można ją powstrzymać?
Przeczytajcie.
Opinia
Aleksandra Bracken stworzyła świat, który trudno mi sobie wyobrazić. Poprzedni tom wywołał we mnie lawinę negatywnych emocji i wprowadził w niemal depresyjny stan. Od kontynuacji oczekiwałam przebłysku optymizmu, krztyny nadziei. Niestety na tym polu, zawiodłam się.
Wizja Stanów Zjednoczonych pogrążonch w epidemii OMNI była depresyjna i przygnębiający. A obraz dzieci narażonych na wszechobecne okrucieństwo oraz świat zmierzający do zagłady prześladuje mnie nawet teraz. Książkę pochłonęłam w kilka godzin i dosłownie nie mogłam się oderwac, niemal połykając strony. Pewnie się domyślacie, że książka spełniła moje oczekiwania, niebezpiecznie zblizając się do moich ulubionych "Igrzysk śmierci" i serii "Dotyk Julii". Nie mogę uniknąć porównań z innymi książkami, ponieważ w dystopii już wszystko było i każda kolejna książka powiela pewien schemat. Co tutaj było innego? Bohaterowie to dzieci. Nie nastolatki, czy młodzi dorośli tylko małe dzieci i nie należy o tym zapominać podczas lektury. Tylko wtedy wszelkie opisy przeżyć wywierają odpowiednie wrażenie.
Bohaterowie
Na brawa zasługuje głównie bohaterka, silna, zdeterminowana, istna twardzielka. W głębi duszy kocha Liama i odczuwa ogromną więź z przyjaciółmi, jej życie jest dla niej nieważne. Jednak bliscy są jej piętą achillesową. Ma w sobie mrok, który trudno okiełznać, a jednocześnie skrywa wrażliwą duszę, nieodporną na emocjonalne manipulacje. Ma niewyobrażalną moc, a z niej nie korzysta... To tak jakby Wolverine nie używał pazurów :) Jest w niej jednak coś, co sprawia, że jest jedną z moich ulubionych bohaterek, choć chwilami miałam dość jej wewnętrznych monologów i użalania się nad sobą.
Autorka wprowadziła w tym tomie kilku nowych bohaterów: waleczną i pyskatą Vidę, która jest postacią skomplikowaną i do końca nie wiedziałam, czego się po niej spodziewać. To taki żeński odpowiednik Clancy'ego. Działała orzeźwiająco na całą akcję i wprowadziła humorystyczny element, przez pewien czas skutecznie zastępując w tej roli Pulpeta.
Jude - to kolejny dzieciak, który skradł moje serce i wywołał wiele łez. Mam nadzieję, że będziecie mogli sami przeczkonać się dlaczego. Był iskierką optymizmu, której tak bardzo potrzebowałam i nie mogę wybaczyć autorce końcowego rozwiązania jego losów.
No i na koniec Clancy. Cudowna postać! Nienawidzę go i fascynuje mnie jednocześnie, autorka tak poprowadziła akcję, że nadal nie wiem czy Ruby powinna go zabić, czy wykorzystać do swoich, szeroko pojętych, celów. W tym tomie nadal był dupkiem, ale bardzo konsekwentnym i nieprzewidywalnym.
Troszkę się czepiam...
Drażniła mnie dziwna miłość Liama i Ruby. Wiecie, że uwielbiam romanse, nawet w dystopii, jednak tutaj wątek miłosny mocno kulał i tak naprawdę nie wiem, do czego zmierza autorka. Być może szykuje spektakularne zakończenie tej historii, jednak takie granie na nosie czytelnikowi jest po prostu złośliwe ;)
Do czego jeszcze mogę się przyczepić? Troszkę przeszkadzała mi nierówność akcji i... nuda. Historia jest zdecydowanie za długa, a niektóre momenty zostały niepotrzebnie rozciągnięte. Przeszkadzała mi też część naciąganych faktów, nie mogę Wam tego wyjaśnić bez zdradzania fabuły, ale nadal nie wiem jak na przykład działało społeczeństwo, gdzie byli wszyscy ludzie? Czemu na ulicach nie było mieszkańców, a wszystkie pojawiające się dzieci były od razu wyłapywane? Jakim cudem na stacjach benzynowych było jedzenie, a w opuszczonych miastach działał Internet? Mam też kilka innych pytań, ale poczekam aż znajdzie się wśród Was ktoś, kto będzie mógł mi odpowiedzieć ;)
Podsumowanie
Aleksandra Bracken stworzyła udaną kontynuację "Mrocznych umysłów", pełną dynamicznych zwrotów akcji i nieoczekiwanych wydarzeń. Historia trzyma w napięciu od początku do końca i idealnie wpisuje się w dystopijny trend. Wciąga dzięki spójności akcji i dominującemu głównemu wątkowi. Zdradza wiele tajemnic, ale też pozostawia autorce pole do popisu w kolejnym tomie. Razi brutalnością, ale też bawi humorem i uwodzi mrocznym klimatem. Mimo niedociągnięć i wad, o których pisałam wcześniej z niecierpliwością czekam na kolejny tom.
Dla kogo
Dla wielbicieli dystopii z ograniczonym wątkiem miłosnym. Dla ludzi, którzy są odporni na krzywdę dzieci i lubią mroczne klimaty włóczęgi i przeciwstawiania się rządowi. Dla fanów serii - obowiązkowo.
Niegasnące emocje zapewniło mi Wydawnictwo Otwarte